Na miejscu cisnienie podniosla nam oplata za pole namiotowe, ktora sie okazala dwa razy wyzsza niz orginalna, podana przez tor Hockenheim kilka tygodni wczesniej. Na nic sie zdalo tlumaczenia, ani tez e-mail, ktory przezornie wydrukowalismy.
Za pole zaplacilismy, namiot rozbilismy i ruszylismy na podboj toru. Przypadkiem calko udalo nam sie wejsc na trybune i poogladac piatkowy practice.
Noc uplynela pod znakiem imprezy- czy ktos jej chcial czy nie. Nastepnym razem zaopatrzymy sie w dzwiekoszczelny namiot...
Cala sobote (no prawie) spedzilismy na torze. W nocy powtorka z rozrywki - dobrze, ze jutro spimy w pociagu:)