W Rovaniemi powitala nas ciemnosc.Pospacerowalismy wzdluz zamarznietej rzeki Kemijoki, znalezlismy balwana znanego nam z webcama (http://www.rovaniemi.fi/layouts/rovaniemi/includes/360/lordi-aukio.asp?sek=10 - moze zima tez bedzie balwan?), zwiedzilismy niesamowite muzem Arktikum, ktore wcalce muzeum nie przypominalo. Nie obeszlo sie bez zajrzenia do muzeum finki (Marttiini Knife Factory) i zjedzenia kolejnej cynamonowki.Ach i zapomnialabym o wizycie w wiosce Swietego Milola- kraine komercji i marketingu.Coz...z poczty mikolakowej kartki wyslalismy ( i gdzie zgubilam czapke, ktora w trymiga odnalazly mikolajowe skrzty;), kolo podbiegunowe przekroczylismy i ruszylismy do Kemijarvi w poczukiwaniu naszego tymczasowego domu na noce trzy.